wtorek, 3 września 2013

Badanie EEG (Elektroencefalografia)

Dzisiaj byliśmy w Bielsku -- Białej na badaniu Elektroencefalografii EEG (jest to nieinwazyjna metoda diagnostyczna służąca do badania bioelektrycznej czynności mózgu). Wyniki będą za tydzień - więc trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Pani, która badała Tomka, bardzo go chwaliła, stwierdziła że: nigdy nie spotkała dziecka z tym schorzeniem (dyplomatyczne nazwanie zespołu Downa) by było takie grzeczne. 

Tomek na prawdę był bardzo grzeczny, i nie wiem czy wydoroślał, czy przekupstwo pomogło. Ale to później...

Badanie:
Tomkowi założono na głowę specjalny czepek, na klacie pani zapięła paseczek i ten czepek spięła z paskiem. Wszystko podłączyła do komputera - zadziałało. Jeszcze tylko do każdej kropki - elektrody wstrzyknęła żel i zaczęliśmy. Tomek musiał leżeć spokojnie z zamkniętymi oczami i nie ruszać głową, cykle były 3 minutowe. Po tym czasie mógł na chwilkę otworzyć oczy i znów kolejne badanie.  Po kolejnym cyklu doszło migające czerwone światło. Pani pozwoliła, abym przytrzymała Tomkowi powieki, aby nie otwierał oczy. Całe badanie trwało 20 minut. Tomek - jak już pisałam wcześniej - był bardzo dzielny, cały czas leżał nieruchomo, jak Pani kazała głęboko oddychać, to oddychał dystyngowanie




Nagroda/przekupstwo:
Bardzo, ale to bardzo chciał mieć nową grę, warunkiem było uzbieranie 20 (słownie: dwadzieścia) uśmiechniętych buziek, a kto go zna to wie, ze to duże poświęcenie z jego strony. Starał się ponad tydzień i dzisiaj brakowało tylko 1 buźki - obiecałam, że jak będzie grzeczny na badaniu, to buźkę dostanie. I udało się, całą drogę do domu się chichrał, że był grzeczny i będzie nagroda. Jak wróciliśmy do domu to gra już na niego czekała - pełnia szczęścia :D

I żeby nie było, że wszystko bezstresowo nam poszło. Wyjeżdżając z domu zaczęła mi świecić kontrolka "pić" , ale mąż mnie nauczył, że jak zaświeci kontrolka, to w baku mam jeszcze 8 litrów paliwa i zrobię 100 km.
Szybko policzyłam, do B-B jest 30, z powrotem 30, więc spokojnie wrócę do domu i jutro na spokojnie podjadę gdzieś na stację. W B-B odpalam autko, a wskaźnik na samym dnie i nie chce się podnieść :/ myślę, nic zatankuję zaraz na pierwszej stacji. Sięgam do torebki, coraz głębiej i .... nie mam portfela, a w związku z tym nie mam karty. Myślę, no trudno jedziemy. większą część drogi przejechałam na luzie, ale do domu dojechaliśmy - chyba na oparach, ale się udało. Jutro z kanisterkiem na stację pojadę, bo już nie odważę się jechać z pustym bakiem.